piątek, 8 maja 2015

19.

#1 Obserwujcie bloga. Wystarczy zjechać na sam dół.
#2 Opowiadajcie w ankiecie na lewo. 

Rozdział 19: Boję się burzy.

Obudziłam się całkiem wyspana. Minęło kilka dni od incydentu z Mateuszem.

Chłopaki wdali się w bójkę. Bałam się. Bałam się że Justinowi stanie się coś poważnego. Nie chciałam żeby przeze mnie stała mu się krzywda.
- Przestańcie.- krzyczałam. Mój strach naprawdę był okropny.
- Nie pozwolę byś ją zranił.- krzyczał Mateusz.
- Pacz na siebie, ty już to zrobiłeś.- powiedział. Nawet nie wiem kiedy po moich policzkach zaczęły staczać się łzy. Zdałam sobie sprawę z tego, że jednak słowa Matiego skierowane do mnie zraniły mnie, jednak nie w takim stopniu jakby się tego spodziewał.
- Przestańcie.- krzyczałam ponownie. Wtedy moja mama wpadła do nas.

- Co to ma być? Chłopaki przestańcie!  Bo zadzwonię na policje!- zaczęła krzyczeć. Dopiero po słowie "policja" przestali okładać się pięściami.
- Wynoś się.- powiedziałam.
-Julka, ja przepraszam.- próbował.

-Wynoś się z tąd i nigdy nie wracaj.- powiedziałam. Dopiero wtedy się ruszył i wyszedł trzaskając drzwiami. Pozbyłam się rodziny Betów z mojego życia na zawsze.
- Justin. Nic Ci nie jest?- zapytałam i spróbowałam wstać i podejść do niego jednakże po pierwszym kroku poczułam ogromny ból i upadłam na łóżko.
- Julka, nic Ci nie jest?- podszedł do mnie. I zadał to same pytanie.
- Ty idioto. Jak mogłeś go pobić? Jakby coś Ci się stało z mojego powodu, nie wybaczyłabym sobie tego!- wykrzyczałam.
- A miałem pozwolić by Cię oczerniano?- odpowiedział pyt
aniem na pytanie.
- Zobacz co Ci się stało. Trzeba to oczyścić.- chłopak dotknął swojej wargi i zasyczał.- Mamo przynieś apteczkę.- powiedziałam do niej. Pociągnęłam Justina za rękę by siadł na kanapie. Kiedy to zrobił usiadłam na nim okrakiem, przodem do jego twarzy. Kiedy mama przyszła z apteczką i zobaczyła jak na nim siedzę, puściła mi oczko, na co uśmiechnęłam się pod nosem wyjmując potrzebne rzeczy z apteczki. Oczyściłam jego rozcięcie na wardze, a jego wzrok cały czas nie opuszczał mych oczu. Również spojrzałam w jego oczy. Uśmiechnął się delikatnie i jedną ręką przyciągnął moją głowę bliżej jego ust. Wyszeptał mi do ucha zachrypniętym głosem "dziękuję księżniczko." i pocałował w czółko. Powiedziałam "nie ma za co." i uśmiechałam się odsuwając od niego. Po kilku godzinach oglądania telewizji i wygłupiania się, zjedliśmy kolację i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Przez następne kilka dni robiłam wiele by zobaczyć jego uśmiech i w stu procentach mi się to udawało.

Może tego dnia obudziłam się wyspana ponieważ była już 14:00? Wczoraj do późna siedzieliśmy z Justinem i rozmawialiśmy na wszystkie tematy. Uwielbiam z nim spędzać czas, czuję się przy nim szczęśliwa. Przez ostatnie dni bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Naprawdę mam wielkie szczęście od Boga, że go poznałam.
- Skarbie, muszę Cię ubrać za chwilkę jedziemy do szpitala, musisz mieć zrobione badania.- powiedziała moja mama wchodząc do mojego pokoju.
- Jasne.- powiedziałam i po 10 minutach siedziałam w wózku. Minęła godzina, a ja siedziałam już na badaniach. Nie były one długie czy też bolesne. Lekarka powiedziała że szybko dochodzę do zdrowia. Po tych słowach razem z mamą się bardzo ucieszyliśmy, więc stwierdziłyśmy, że z tego powodu pójdziemy na zakupy. Wchodząc, a właściwie wjeżdżając do centrum handlowego dostałam sms'a od Justina: Gdzie mi uciekłaś księżniczko?;) na co uśmiech i rumieniec wkradł się na moją twarz.
- Justin?- zapytała mama, a ja pokiwałam twierdząco głową odpisując: Byłam na badaniach, okazało się że szybko zdrowieję. Z tego powodu pojechaliśmy na zakupy. :D Nie tęsknij za bardzo. :* Zastanawiałam się chwilę czy wstawić buziaczka czy też nie, ale jednak postanowiłam zaryzykować. Szybko dostałam odpowiedź: Za późno. :c :* Mój uśmiech był naprawdę o wiele większy niż można by się było spodziewać. Nie odpisując schowałam telefon do torebki i zraz z mamą porwałyśmy się sile zakupów.

Po dwóch godzinach wyszłyśmy z centrum obładowane torbami. Brakowało mi tego czasu wraz z mamą. Wracając cały czas plotkowałyśmy i śpiewałyśmy piosenki z radia. Pewnie dziwicie się czemu nie boje się jeździć samochodem po takim przeżyciu. Jednak dla mnie to nic, wiem, że nie spełniłam tutaj jeszcze swojego zadania. Nie odejdę bez walki. Kiedy weszłyśmy do domu na dworze rozpętała się wichura. Justin wraz z tata siedzieli w garażu, ale jak zauważyli że wróciłyśmy przywitali nas.
- Moja księżniczka.- powiedział Justin i podniósł mnie z wózka podnosząc mnie jak mąż podnosi żonę. - Od razu lepiej nie?- zapytał na co wybuchłam śmiechem.
- Oczywiście panie Bieber.- powiedziałam.
- Kupiłaś sobie coś ładnego?- zapytał Justin - Nawet nie wiesz jak się ciesze że jest z tobą coraz lepiej. -powiedział i zaczął nas okręcać, na co zaczęłam piszczeć.
- Jesteś szalony.- powiedziałam kiedy już się zatrzymał, a moi rodzice patrzeli na nas z wielkim uśmiechem na ustach.- Jaka paskudna pogoda.- powiedziałam smutnie, a światło w domu zgasło.- A na dodatek nie ma prądu. Świetnie.- powiedziałam.
- Nie narzekaj, masz mnie obok.- powiedział Justin, a ja ziewnęłam. - Aww, mojej księżniczce chce się spać.
- Bo wczoraj nie pozwoliłeś mi spać.- powiedziałam przecierając oczy.
- No dzisiaj ci pozwolę.- powiedział i ucałował moje czoło.

Właśnie leżałam w moim łóżku. Była już 23, a ja nie mogłam spać, bo się bałam. Nienawidzę burzy. Nie potrafię spać kiedy jest ona za oknem. Stwierdziłam, że i tak nie zasnę wiec włączyłam twittera i zaczęłam tweetować jak bardzo się boje na co kilka beliebers zaczęło mnie pocieszać. Weszłam na swój profil i zauważyłam jak wielu followersów nagle dostałam. Wow.
- Nie śpisz księżniczko?- zapytał Justin w moich drzwiach. Podniosłam wzrok i zauważyłam, że stał tam samych dresach.
- Nie zasnę kiedy na dworze jest taka pogoda. -powiedziałam smutno.
- Wiem co ci pomoże.- powiedział i podszedł do mnie. Pokazał ruchem ręki bym się przesunęła co wykonałam. Położył się obok mnie okrywając nas kołdrą, a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej i wtuliłam się w niego wyłączając wcześniej twittera. On przyciągnął mnie bliżej siebie i również mnie przytulił.
- Dobranoc księżniczko.- wyszeptał przy moim uchu.
- Dobranoc Justin.- powiedziałam i nie wiem co mnie podkusiło, ale pocałowałam jego klatkę i wtuliłam się w nią bardziej odpływając po chwili.

Hej kochani. :* Pamiętacie mnie jeszcze? :*
Nie chciałam mówić tego, ale liczba komentarzy pod ostatnim postem mnie bardzo zawiodła.
Jednak nie ma co narzekać, trzeba iść dalej.
Jednak i tak postanowiłam sprawdzić ile z was czyta to opowiadanie. Wiec odpowiadajcie w ankiecie po prawo.
Kocham was. :)
Teraz dodam rozdział na pewno jak liczba komentarzy mnie zadowoli.
Jednak nie będzie ona jakaś dużo, nie macie się co martwić. :)
Kocham was. :)

8 komentarzy:

  1. Mega! Wróciłaś! Nie załamuj się komentarzy z czasem przybędzie. Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  2. super zokonczenie :)Asia

    OdpowiedzUsuń
  3. Będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  4. Musisz popracować nad ortografią i składnią zdania. Rozdziały mogłyby być dłuższe, ale ogólnie to super :)

    OdpowiedzUsuń
  5. pisz szybciej i tak ci co beda chcieli komentowac to skomentuja a takto tak wymuszasz takie jest moje zdanie NIE OBRAZ SIE

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny :)
    Życzę weny i
    Zapraszam na mojego bloga o Justinie, który jest sławny:
    http://lovemeharder-justin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. jejku kocham ciebie i twoje fanfiction ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ boziu ja chce next!!!!!!!!!!! wracaj do nas szybko!!!!!!!! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. świetne to jest!
    będę tu zaglądać :)
    http://art-of-killing.blogspot.com/ zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń