środa, 9 lipca 2014

05.

Rozdział 5: Zobaczyłam moją księżniczkę

*Justin's pov*
- To jest niesamowite. Musimy tam jechać. - powiedziałem z łzami w oczach. Kiedy czytasz o tym w wiadomościach wydaje się ona mniej drastyczna, ale kiedy usłyszałem od Anne tą historie i widziałem jej uczucia to całkiem coś innego. Zapragnąłem im pomóc.
- Na serio?- zapytała Anne - Pojedziesz ze mną do niej?
- Tak. Jeżeli to jedyne co mogę zrobić by jej pomóc to z chęcią to zrobię.
- Dziękuje, Juliet zawsze mówiła że jesteś niesamowity i teraz wiem że zawsze mówiła prawdę mówiąc te rzeczy o tobie. - powiedziała i przytuliła mnie.
- A co jeszcze o mnie mówiła? - zapytałem ciekawy, że może napomknie mi że mówiła że jestem przystojny.
- Justin.- upomniała mnie mama przeczuwając, że zauroczyłem się Juliet.
- Nic się nie stało Pattie. Mówiła że jesteś najlepszą rzeczą która ją spotkała, że dzięki tobie cytuję "nie jest suką bez serca" że dzięki tobie wierzy w marzenia i chyba zna twój życiorys na pamięć. - zaśmiała się
- Jak ja kocham moje Beliebers- rozmarzyłem się pomimo że nie powiedziała tego co chciałem usłyszeć.- Może ja pójdę się spakować?
- Dobrze. Ja w tym czasie zobaczę o której jest lot do Warszawy. - spojrzałem się na nią z podniesioną brwią.
-Anne. Polecimy moim prywatnym odrzutowcem. - powiedziałem uśmiechając się, a jej oczy się rozszerzyły
- Naprawdę?
- Tak - zaśmiałem się - Niech Pani pojedzie po walizki, a ja przez ten czas się spakuję.
- Dobrze.- kobiety przytuliły mnie i wyszły po walizki Anne.
- Dobrze robisz bro. - powiedział Ryan.
- Dzięki Ry. Przepraszam że cię tu zostawiam.- powiedziałem i opuściłem głowę w dół.
- Jest ok. Tylko jej pomóż Justin. I jak się obudzi to się mnie spodziewajcie.- zaśmiał się.
- Ona jest moja.- zaśmiałem się i poszedłem na górę się spakować i zadzwonić po odrzutowiec.

- Spakowany? - zapytała mama.
- Tak mamo. Nie bój się będę z Anne.- uśmiechnąłem się, a ona pokiwała głową.
- To do zobaczenia Justin.- przutuliła mnie Pattie.
- Jesteś pewna że nie chcesz z nami jechać? - zapytała Anne.
-Obiecuję że was odwiedzę. - powiedziała moja mama i przytuliły się na pożegnanie.
Wyszliśmy, a nasze bagaże już były w aucie który miał nas zawieść na lotnisko.
- Naprawdę doceniam Justin że to dla nas robisz. - powiedziała Anne kiedy weszliśmy do auta.
- To dla mnie zaszczyt wam pomóc.- powiedziałem i pomachaliśmy mamie i Ryanaowi.


Lot do Polski do Warszawy trwał około 10 godzin podczas których Anne opowiedziała mi o Juliet, a po Polsku Julii. Juliet to szesnastoletnia brunetka która uwielbia mnie i zwierzęta. Ma kota i psa i różne zwierzęta hodowlane na dworze jak kury i króliki. Uwielbia spędzać czas z nimi, a zwłaszcza gdy pupile mają małe potomstwo. Najbardziej kocha swoja kotkę która jest z nią zawsze. Anne mówiła tez że Juliet jest bardzo koleżeńska i nienawidzi fałszywości i kłamstwa. Po za opowieściami o niej uczyła mnie też kilka słów po Polsku. "I'm Justin" po polsku to "Jestem Justin", "I love you" to "Kocham cię", "I love you too"to "Też cię kocham". Wysiedliśmy z samolotu i jechaliśmy jeszcze samochodem 3 godziny śpiewając różne piosenki z radia.
Kiedy piosenka się skończyła stanęliśmy pod jakimś małym budynkiem.
- To mój dom.- powiedziała Annne. Był to jedno piętrowy dom z białymi ścianami i ciemnym dachem. Widać że był zadbany, a w koło rosło pełno kwiatów. w dom wbudowany był garaż.
- Piękny.- odpowiedziałem wpatrzony w mieszkanie. Tu tu leży księżniczka moich marzeń.
Samochód wjechał do garażu. W nim znajduje się pełno przyrządów.- pomyślałem. Widać że ktoś lubi się "bawić" samochodami.
- Dziękuje Mati za dowiezienie.- powiedziała zgaduje po Polsku Anne do chłopaka który nas przywiózł i wyciągnął walizki.
- Nie ma problemu. Jak będziecie czegoś potrzebowali to wiecie gdzie jestem. - powiedział i pożegnali się.
Wzięliśmy swoje walizki przeszliśmy do mieszkania. Było tu cudowanie. Duży salon z jadalnią.
- Zostaw tu walizki. Zaraz mój mąż zejdzie to nam pomoże z bagażem, a ja pokarze Ci dom.
- Ok - powiedziałem i przeszliśmy jadalnie ukazując kuchnię. Była ona nowoczesna i cała biała. Cofnęliśmy się do salonu z którego po drugiej stronie był śliczny, drewniany taras z którego można zobaczyć zielony ogród, a po jego prawej stronie hamak i huśtawkę. Po środku ogrodu stał ganek.
Wróciliśmy do budynku na korytarz gdzie Anne pokazała mi jeszcze dolną toaletę i schodami weszliśmy na pierwsze piętro. Najpierw po prawej stronie pokazała mi wspólna łazienkę. Sypialnia jej i jej męża była przepiękna. Jakby wyciągnięta z nowoczesnego zamku.
- A to twoja sypialnia.- pokazała na fioletowy pokój.
- Wow, świetna.- powiedziałem z podziwem, ktoś chyba wiedział że lubię fioletowy.
- A to sypialnia Juliet. Nie śmiej się z tego niebieskiego koloru. Niedługo będzie remont. - powiedziała, a ja spojrzałem na łóżko gdzie zobaczyłem moją śpiącą księżniczkę.



Hej. Zapraszam na nowy rozdział. Bardzo on mi się podoba ;p
Specjalne pozdrowienia dla Julki z aska <3
To tyle od mnie papa xoxo

Ask - Twitter - Instagram - Ocenialnia Jbff

4 komentarze:

  1. Super :) pisz dalej zaciekawilo mnie:)Asia

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDOWNE, aż chce się czytać bez przerwy

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne, ale błąd na błędzie :( Nie wiem po co tyle opisywania domu i zdjęć, ale to twoje opowiadanie... Czekam na następny rozdział :)

    http://sweetdreams121.blogspot.com
    http://olivia-mysza.tumblr.com
    https://twitter.com/Liv_Oliwia

    OdpowiedzUsuń