Rozdział 3: Jesteś jej lekarstwem.
- Tak bro, wierze. - powiedział Ryan
- Jak chcesz. Idziesz ze mną na miasto? Spotkamy się z Beliebers. - zachęcałem go.
- Spoko. -Powiedział Butler.
Pół godziny później szliśmy z ochroną przez ulice Los Angeles. Uwielbiam to miasto i tutejszych Beliebers. Są niesamowici.
-Przepraszam. Justin Bieber. To ty?- zapytała pewna kobieta, widać było że jest bardzo zmęczona i niewyspana.
- Tak to ja.- powiedziałem i uśmiechnąłem się kiedy jej kąciki ust się podniosły.
- Bardzo chciałam Cię spotkać już dzisiaj. Ja i moja córka potrzebujemy Cie.- mówiła, a ja myślałem że jest jakaś szalona. Mówiła w pośpiechu i jej zachowanie całkiem mnie zdezorientowało.
-Przepraszam Panią.- wtrącił Ryan.- Pani jest mamą Juliet?- zapytał.
- Tak to ja.- patrzyliśmy na nią kiedy powiedziała te słowa w innym języku- Przepraszam. Jestem Polką i czasami się zapominam i mówię w ojczystym języku. Tak to ja jestem mamą Juliet. Anne.- podała dłoń, a Ryan szybko przyciągnął kobietę do uścisku.
- Tak mi przykro. Jest Pani naprawdę silną i odważną kobietą. - przytulał ją.
- Dziękuje Ryan. - powiedziała Anne.
- To na prawdę niesamowite że piosenki Justina ją trzymają przy życiu. To jak jakiś cud czy coś.
- Już za życia była z Justinem bardzo związana. Nie było dnia żeby nie było słychać chociaż jednej twojej piosenki Justin.
- Ale bzdura.- nie wytrzymałem - Pani robi sobie ze mnie jakieś żarty. Myślisz że uwierzę w te brednie? Nie jestem dzieckiem i wiem że takie magiczne rzeczy się nie zdarzają.
- Justin ja mówię prawdę.- Ciągła Anne.
- Nie. Cześć- powiedziałem i odszedłem zostawiając Ryana z tą kobietą. No przepraszam, ale w takie rzeczy to tylko dziecko uwierzy.
Wszedłem do Starsbusks'a by odpocząć i kupić sobie kawę. Usiadłem przy wolnym stoliku, a gdy przyszła kelnerka zamówiłem kawę. Po kilku minutach dostałem ją. Gdy spojrzałem za przez okno zobaczyłem Anne z Ryanem i kilkunastoma osobami obok niej. Zgaduje że to moi Beliebrs które dały się nabrać. Kobieta nagle zaczęła płakać, pożegnała się z wszystkimi i odeszła. I dobrze jej tak, pewnie próbuje się na mnie wybić, nie ze mną takie numery.
-Justin - odwróciłem głowę w kierunku głosu. -O matko to na prawdę ty. Tak się cieszę że Cie widzę. Spełniło się moje marzenie. - mówiła słodka dziewczyna.
-Hej kochanie. Ja też się ciesze. Może chcesz się dosiąść?- zapytałem.
- Jasne. - odpowiedziała. Rozmawialiśmy i poznawaliśmy się przez kilka minut gdy ona zaczęła temat tej całej Juliet.
- Wiesz o "Śpiącej królewnie"?- zapytała.
-Wiem.
- To dlaczego tu jeszcze jesteś?- pytała dalej.
- Bo nie wierzę w to. - odpowiedziałem jej to co myślę o tej sprawie.
- Była tu przed chwilą jej mama z Ryanem. Ty też ją poznałeś?
- Tak/
- I nie opowiedziała Ci tej historii sama? Kiedy ją czytasz na internecie może wydawać się nierealne, ale kiedy ona to opowiadała to było takie prawdziwe. Ty jesteś jej jedynym lekarstwem. Pomóż jej.
- Ja jej nawet nie przeczytałem, ale dzięki. Musze nadrobić zaległości. Do zobaczenia.- powiedziałem.
- Pa Justin. - odpowiedziała gdy już wychodziłem z kawiarni. Przed drzwiami znalazłem Ryana i oboje wróciliśmy do mojego domu w LA.
- Jak ci się rozmawiało z Anne?- zapytałem Ryana.
- To niesamowite ile ta kobieta przeszła. - powiedział smutny.
- Brachu czy ty siebie słyszysz?
- Nie rozumiesz że to magiczny przypadek. I to ty jesteś jej lekarstwem. Pomóż jej.
- Już drugi raz dzisiaj słyszę te słowa " Jesteś jej lekarstwem. Pomóż jej". To chore.
- To przeczytaj historię tej dziewczyny, a sam się przekonasz.
Hej robaczki. Po dłuższej przerwie w końcu mam czas by coś dodać :) W końcu dostałam mojego starego laptopa na szczęście wszystko na nim zostało wiec się tylko cieszyć. Kocham was.
Ocenialnia Jbff - Ask - Twitter
Komentujcie & Obserwujcie
- Jak chcesz. Idziesz ze mną na miasto? Spotkamy się z Beliebers. - zachęcałem go.
- Spoko. -Powiedział Butler.
Pół godziny później szliśmy z ochroną przez ulice Los Angeles. Uwielbiam to miasto i tutejszych Beliebers. Są niesamowici.
-Przepraszam. Justin Bieber. To ty?- zapytała pewna kobieta, widać było że jest bardzo zmęczona i niewyspana.
- Tak to ja.- powiedziałem i uśmiechnąłem się kiedy jej kąciki ust się podniosły.
- Bardzo chciałam Cię spotkać już dzisiaj. Ja i moja córka potrzebujemy Cie.- mówiła, a ja myślałem że jest jakaś szalona. Mówiła w pośpiechu i jej zachowanie całkiem mnie zdezorientowało.
-Przepraszam Panią.- wtrącił Ryan.- Pani jest mamą Juliet?- zapytał.
- Tak to ja.- patrzyliśmy na nią kiedy powiedziała te słowa w innym języku- Przepraszam. Jestem Polką i czasami się zapominam i mówię w ojczystym języku. Tak to ja jestem mamą Juliet. Anne.- podała dłoń, a Ryan szybko przyciągnął kobietę do uścisku.
- Tak mi przykro. Jest Pani naprawdę silną i odważną kobietą. - przytulał ją.
- Dziękuje Ryan. - powiedziała Anne.
- To na prawdę niesamowite że piosenki Justina ją trzymają przy życiu. To jak jakiś cud czy coś.
- Już za życia była z Justinem bardzo związana. Nie było dnia żeby nie było słychać chociaż jednej twojej piosenki Justin.
- Ale bzdura.- nie wytrzymałem - Pani robi sobie ze mnie jakieś żarty. Myślisz że uwierzę w te brednie? Nie jestem dzieckiem i wiem że takie magiczne rzeczy się nie zdarzają.
- Justin ja mówię prawdę.- Ciągła Anne.
- Nie. Cześć- powiedziałem i odszedłem zostawiając Ryana z tą kobietą. No przepraszam, ale w takie rzeczy to tylko dziecko uwierzy.
Wszedłem do Starsbusks'a by odpocząć i kupić sobie kawę. Usiadłem przy wolnym stoliku, a gdy przyszła kelnerka zamówiłem kawę. Po kilku minutach dostałem ją. Gdy spojrzałem za przez okno zobaczyłem Anne z Ryanem i kilkunastoma osobami obok niej. Zgaduje że to moi Beliebrs które dały się nabrać. Kobieta nagle zaczęła płakać, pożegnała się z wszystkimi i odeszła. I dobrze jej tak, pewnie próbuje się na mnie wybić, nie ze mną takie numery.
-Justin - odwróciłem głowę w kierunku głosu. -O matko to na prawdę ty. Tak się cieszę że Cie widzę. Spełniło się moje marzenie. - mówiła słodka dziewczyna.
-Hej kochanie. Ja też się ciesze. Może chcesz się dosiąść?- zapytałem.
- Jasne. - odpowiedziała. Rozmawialiśmy i poznawaliśmy się przez kilka minut gdy ona zaczęła temat tej całej Juliet.
- Wiesz o "Śpiącej królewnie"?- zapytała.
-Wiem.
- To dlaczego tu jeszcze jesteś?- pytała dalej.
- Bo nie wierzę w to. - odpowiedziałem jej to co myślę o tej sprawie.
- Była tu przed chwilą jej mama z Ryanem. Ty też ją poznałeś?
- Tak/
- I nie opowiedziała Ci tej historii sama? Kiedy ją czytasz na internecie może wydawać się nierealne, ale kiedy ona to opowiadała to było takie prawdziwe. Ty jesteś jej jedynym lekarstwem. Pomóż jej.
- Ja jej nawet nie przeczytałem, ale dzięki. Musze nadrobić zaległości. Do zobaczenia.- powiedziałem.
- Pa Justin. - odpowiedziała gdy już wychodziłem z kawiarni. Przed drzwiami znalazłem Ryana i oboje wróciliśmy do mojego domu w LA.
- Jak ci się rozmawiało z Anne?- zapytałem Ryana.
- To niesamowite ile ta kobieta przeszła. - powiedział smutny.
- Brachu czy ty siebie słyszysz?
- Nie rozumiesz że to magiczny przypadek. I to ty jesteś jej lekarstwem. Pomóż jej.
- Już drugi raz dzisiaj słyszę te słowa " Jesteś jej lekarstwem. Pomóż jej". To chore.
- To przeczytaj historię tej dziewczyny, a sam się przekonasz.
Hej robaczki. Po dłuższej przerwie w końcu mam czas by coś dodać :) W końcu dostałam mojego starego laptopa na szczęście wszystko na nim zostało wiec się tylko cieszyć. Kocham was.
Ocenialnia Jbff - Ask - Twitter
Komentujcie & Obserwujcie
<3 Suuuper
OdpowiedzUsuńŚwietne <3
OdpowiedzUsuńhttp://sweetdreams121.blogspot.com
http://olivia-mysza.tumblr.com
https://twitter.com/Liv_Oliwia